Niech będą na pierwszy rzut. Zrobiłam je wprawdzie kilka tygodni temu, ale wtedy bloga jeszcze nie było. Zresztą kilka takich "zalegających" przepisów jeszcze się z początku pewnie przydarzy. Jest to przepis przepis Nigelli Lawson z 'How to be a domestic goddess' wypróbowany przez Dorotus. Przedstawiam go więc bez większych zmian.
Składniki na 12 muffinek:
- 60 g masła
- 200 g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 150 g drobnego cukru (dałam mniej, około 120 g)
- 1/4 łyżeczki soli
- sok i skórka otarta z 1 cytryny (ja polecam dać troszkę mniej)
- około 120 ml mleka
- 1 duże jajko
- 150 g malin (dałam na pewno więcej)
Masło roztopić, odstawić do ochłodzenia. W dużym naczyniu wymieszać mąkę, proszek, sodę, cukier, sól i skórkę z cytryny.
Do naczynia (najlepiej takiego z podziałką) wlać sok z naszej cytryny, następnie dopełnić mlekiem do 200 ml. Dodać roztrzepane jajko i rozpuszczone masło, wymieszać.
Połączyć oba naczynia, wymieszać tylko do połączenia się składników, na końcu wmieszać maliny.
Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, napełnić je w 3/4 wysokości.
Piec w temperaturze 200ºC przez około 25 minut. Wyjąć z piekarnika, lecz pozostawić w formie przez około 5 - 10 minut (będą bardzo miękkie).
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz