No i stało się. Wyhodowałam zakwas. Na pierwszy ogień poszła mąka żytnia. Postępowałam ściśle według wskazówek Izabeli.
Chlebek wyszedł cudowny, wilgotny i lekko kwaskowy. Dokładnie taki jak lubię. Rósł wprawdzie 2 razy dłużej (trochę musiałam wydłużyć czas, a trochę zaspałam), ale opłaciło się. Przepis znalazłam na blogu Doroty i polecam gorąco wszystkim.
Podaję za Dorotą:
Składniki:
1 szklanka zakwasu żytniego lub pszennego
2/3 szklanki mleka
1/4 szklanki wody źródlanej
2 łyżki roztopionego masła
1 łyżka cukru
1 łyżka soli
3 i 1/4 szklanki mąki pszennej (niestety zwykła pszenna była na wyczerpaniu, więc użyłam około szklankę pszennej, dwie szklanki orkiszowej typ 720 i 1/4 szklanki żytniej)
1 łyżeczka drożdży
Na wierzch:
1 jajko
2 łyżki słodkiej śmietanki
nasiona do posypania (u mnie sezam)
Zakwas doprowadzić do temperatury pokojowej, wymieszać z ciepłym mlekiem.
Metoda manualna:
Drożdże rozpuścić w 1/4 szklanki ciepłej wody, dodać cukier i 2-3 łyżki mąki. Resztę mąki wymieszać z solą, miksturą drożdżową i zakwasem. Wyrabiać, pod koniec dodając roztopione masło. Zostawić w ciepłym miejscu, przykryte ściereczką, do podwojenia objętości.
Metoda maszynowa:
Wlać do maszyny wszystkie płyny, razem z zakwasem. Następnie składniki sypkie, na końcu drożdże. Nastawić program 'dough' do wyrabiania ciasta. Zostawić w maszynie do końca programu, do wyrośnięcia.
Następnie:
Wyjąć ciasto i lekko wyrobić. Na posypanej mąką powierzchni uformować 2 okrągłe bochenki (ja upiekłam jeden duży bochenek w dużej formie keksowej). Zostawić je na 1 godzinę, przykryte, do podwojenia objętości (u mnie były to dwie godziny). Przed samym pieczeniem posmarować bochenki jajkiem roztrzepanym z odrobiną słodkiej śmietanki, posypać nasionami.
Piec 10 minut w temperaturze 240ºC, potem zmniejszyć do 190º i piec jeszcze 20 minut (jeden duży bochenek piekę dłużej o 5 minut niż 2 małe).
Studzić na kratce.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz