Dawno mnie tu nie było. W czasie świątecznych ledwo udawało mi się przeglądnąć inne kulinane na blogi. Na własne wpisy nie starczało czasu. Na szczęście wracam do aktywnego życia. :)
Święta upłynęły cudownie. Może trochę chorowicie i czasochłonnie, ale na pewno pysznie. W tym roku wigilia była u nas. Było 12 dań, porozdzielanych i przygotowanych przez całą zaproszoną rodzinę - nam przypadło zrobienie:
zupy grzybowej,
kapusty z grochem,
oraz grzybów panierowanych w cieście naleśnikowym.
I tu wystąpił malutki szkopuł. Nikt nie pomyślał, że przy tylu daniach trzeba przygotować każdej potrawy odpowiednio mniej. W ten oto właśnie sposób byliśmy zaopatrzeni w jedzenie dla całej rodziny na najbliższy tydzień :)
I jeszcze dostaliśmy wspaniałego sękacza od cioci z Białegostoku.
Wiem, że rychło w czas, ale pozwalam sobie jeszcze złożyć tu wszystkim życzenia noworoczne: dużo radości i miłości, Kochani!
No, a teraz już trzeba zakasać rękawy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz